Z psem w drodze

sty 13 2023

Przyroda, przygoda i podróże to moje pasje, które sprawiają, że jestem szczęśliwa i pełna motywacji do działania. Nazywam się Maja Rosłońska i jestem młodym pracownikiem, specjalistą ds. ochrony środowiska, osobą zasilającą wałbrzyski Wydział BHP i Ochrony Środowiska. Wyrazem mojej pasji jest prowadzony blog „z psem w drodze”. 

bohaterka

Na początku była miłość do…

…przygód po prostu. Od zawsze kochałam podróżować. Już na przełomie gimnazjum/liceum potrafiłam zniknąć na dwa miesiące wakacji i wraz z koleżanką i jej rodzicami jeździć pod namioty i zwiedzać Polskę. Tą pasją zaraziłam mojego narzeczonego Bartka. W naszą pierwszą podróż po Polsce pojechaliśmy jego passatem kombi i spaliśmy w bagażniku w śpiworach. Nie było to najwygodniejsze, więc Bartek wymyślił, że kupi busa, w którym będzie wygodniej i będzie się mieścić więcej rzeczy.
W międzyczasie w naszych domach rodzinnych odeszły psiaki. Miłość do piesków zdecydowanie była tym, co nas łączyło, więc postanowiliśmy zaadoptować psiaka ze schroniska. Dino był wielkim wilkiem w pewnym wieku, żeby nie powiedzieć, że starym. Gdy przyszły wakacje, po prostu zapakowaliśmy go do naszego busika i razem pojechaliśmy na podbój Chorwacji. Z premedytacją wybraliśmy wrzesień, żeby nie było tak gorąco i okazało się, że Dino wspaniale się czuje jako pies podróżnik.

Tak powstał blog i konto na Instagramie „z psem w drodze”

Blog powstał, aby pokazać ludziom, że można podróżować z psiakiem,
a czworonogi ze schroniska potrafią być naprawdę cudowne. Dino był z nami 1,5 roku. Niestety, dostał skrętu żołądka i mimo naszej szybkiej interwencji i natychmiastowej operacji, która się powiodła, nie wybudził się już z narkozy po operacji. „Z psem w drodze” umarło wtedy razem z nim, aż do pewnego weekendu, kiedy adoptowaliśmy nieokrzesanego szczeniaka. Tym psim dzieckiem była Nelka, która dzisiaj jest bohaterką „z psem w drodze”. Blog to bardzo świeża sprawa, na Instagramie dzieje się dużo więcej. Zamieściłam tam link do bloga, gdzie można poczytać m.in. o naszych podróżach i patentach zastosowanych w naszym busie. 

Susu

Czym w „drogę”?

Aktualnie podróżujemy Volkswagenem transporterem 4. Przez lata doczekał się podnoszonego dachu, obrotowych foteli, klimatyzacji, zabudowy z kuchenką i zlewem i instalacji elektrycznej zasilanej panelem fotowoltaicznym, który znajduje się na dachu. Można powiedzieć, że po zatankowaniu jesteśmy niemal samowystarczalni. Wszystko zrobiliśmy sami, zajęło nam to około trzech lat. Naszym drugim wozem bojowym jest Kia Sorento, nad którym aktualnie pracujemy i jest to główny temat na naszych mediach społecznościowych. Można tam zobaczyć wszystkie etapy naszych prac i momenty z naszego codziennego życia. Kia to samochód terenowy i przygotowujemy go na wyprawy w te bardziej niedostępne miejsca.

Gdzie już byliśmy?

Z Dinem udało nam się zwiedzić całą Chorwację i zachodnią część Polski – od morza, aż po góry. Bywaliśmy też często u naszych czeskich sąsiadów. Z Nelą zaliczyliśmy Słowację, Litwę, Łotwę i Estonię oraz Bośnię, Czarnogórę i Albanię. W sumie dziewięć krajów z pieskami. 

Bywa bombowo

W podróżach zdarzają się ciekawe i zabawne historie. Jedną z nich były nasze zaręczyny. Zjeżdżaliśmy wtedy przez góry Chorwacji przy granicy z Bośnią. Bartek chciał mi się oświadczyć w Parku Narodowym Jezior Plitwickich, ale, niestety, były tam takie tłumy, że nie było ku temu możliwości, więc postanowił po prostu znaleźć jakąś górkę z ładnym widoczkiem. Nie wiedzieliśmy wtedy, jaka jest historia tych gór i że były one zaminowane podczas wojny Chorwacji z Bośnią. Wjechaliśmy na jakąś ładną górkę, Bartek mi się oświadczył, wszystko było pięknie. Wracając zauważyliśmy znak: „UWAGA! MINY”, o mały włos mielibyśmy bombowe zaręczyny i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. 

DSC 0071

Przypadki i pasje chodzą po ludziach

Przy okazji podróży i prowadzenia bloga pojawiła się kolejna pasja – fotografia, która wyszła przez przypadek, a w którą wpadłam i przepadłam. Bartek rzadko staje za obiektywem, więc ja mam mało zdjęć z podróży. Uwielbiam to robić, mam też do tego małego pomocnika, jakim jest dron, co też pozwala mi uchwycić przepiękne ujęcia z lotu ptaka.

Co przed nami?

Plany na najbliższy czas zmieniają się u nas jak w kalejdoskopie. Na pewno, poza przygotowywaniem naszego samochodu, planujemy podróż na Słowenię, oraz w kraje skandynawskie. Jeśli uda nam się dokończyć prace remontowe samochodu, to w grę wchodzi Gruzja i Kapadocja. to takie nasze małe marzenia. Kończę kurs fotografii i mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie można u nas zobaczyć jeszcze piękniejsze zdjęcia.

Wszystkim czytelnikom życzę cudownych przygód i rozwijania swoich pasji.

Rozmawiała Elżbieta Marek 

Czytaj MegaMocne historie o pracownikach TAURON Dystrybucji w każdą środę w Dzienniku Zachodnim, Nowej Trybunie Opolskiej, Gazecie Wrocławskiej, Gazecie Krakowskiej oraz w Tauronecie: E-prenumerata wybranych regionalnych gazet (sharepoint.com).