Skoki narciarskie. Lubię wysokość

sty 10 2023

Nazywam się Zbigniew Malik, jestem pracownikiem krakowskiego oddziału TAURON Dystrybucji. Z firmą związałem się w 1991 roku, tuż po zakończeniu sportowej kariery. Jestem elektromonterem uniwersalnym, na stanowisku dyżurnego pogotowia energetycznego. W swojej pracy najbardziej lubię usuwanie awarii na wysokościach, bo to przypomina mi skoki. 

Jako członek kadry narodowej w skokach narciarskich byłem medalistą indywidualnych mistrzostw Polski – srebrnym w 1985 roku w Szczyrku i brązowym w 1986 roku w Zakopanem. Mój życiowy rekord to 128 m. Byłem także uczestnikiem Mistrzostw Świata Juniorów w 1980 roku w Szwecji. Już po zakończeniu kariery skoczka narciarskiego wywalczyłem złoty medal mistrzostw świata weteranów. 

skoki 1

Rodzina. Tu wszystko się zaczyna 

Urodziłem się w Szczyrku w góralskiej rodzinie. Skoki narciarskie zacząłem uprawiać bardzo wcześnie, mając zaledwie 7 lat. Dziadek zrobił mi pierwsze narty i skakałem z takich małych górek. Potem poszedłem na zajęcia do GKS Beskidy Szczyrk. Tak się to zaczęło.  Od 14 roku życia należałem już do kadry narodowej juniorów, potem seniorów. Nie byłem jedynym skoczkiem w rodzinie Malików. Z dziewięciorga rodzeństwa, na nartach skakało jeszcze czterech braci. I też mieli osiągnięcia. Marzyłem, że z Januszem, Andrzejem i Kazimierzem stworzymy rodzinną drużynę na Drużynowe Mistrzostwa Polski, ale się nie udało, bo brat złapał kontuzję i już nie było szans. Apoloniusz Tajner, Piotr Fijas, Jan Kowal, Janusz Duda, Łukasz Kruczek, Jarosław Węgrzynkiewicz, Stanisław Bobak – to zawodnicy z którymi startowałem. Pamiętam mój debiut - Puchar Świata w Zakopanem w 1980 roku - byłem wtedy 19. na średniej skoczni. Najważniejsze dla mnie były zawody Pucharu Świata w Oberwiesenthal – w próbnej serii skoczyłem rekord tej skoczni i wygrałem ze sławą - Matti Nykänen’em. Miałem chwilową zwyżkę formy. Ostatecznie zająłem wtedy 7.miejsce. Już po zakończeniu sportowej kariery, w 2003 roku w Zakopanem zdobyłem złoty medal Mistrzostw Świata Weteranów. A sportową karierę zakończyłem w 1991 roku. W tym czasie Adam Małysz był młodzikiem.   

Duża skocznia? Nie dla każdego 

W skokach narciarskich trzeba się zmierzyć z własnymi ograniczeniami, z naturalnym lękiem przed wysokością. Dlatego nie od razu idzie się na dużą na skocznię. W Szczyrku na pierwszych treningach było około 80 chłopaków, a jak już doszedłem do seniorów zostało nas 10. Czym wyższa skocznia, tym większe obciążenie. Niektórzy zawodnicy nie wytrzymywali, byli dobrzy  na skoczniach średnich do 80 m, a później jak przychodziły skocznie 100 metrowe, mamuty to niestety predyspozycja psychiczna nie pozwalała skakać. To była taka selekcja naturalna, kto się bał, to kończył karierę wcześniej. Dla mnie  przyjemność lotu zaczyna się powyżej 100 m, wtedy pojawia się odczucie jakbyś był ptakiem, możesz zobaczyć trochę tego świata z innej perspektywy.  

skoki 2

Słodko-gorzkie wspomnienia

Kadra narodowa to nie tylko duma i satysfakcja – to również wielkie wyzwanie. Intensywne, ośmiogodzinne ćwiczenia, w weekendy zawody albo jeszcze bardziej wzmożony trening – tak wyglądała codzienność kadrowicza. Drogę na skocznię pokonywało się piechotą. Wtedy jedyny w Polsce wyciąg - na Wielką Krokiew, uruchamiany był tylko na zawody. Sport zawodowy to zawsze ciężka praca, ale w tamtych czasach było jeszcze trudniej, nie mieliśmy dostępu do dzisiejszego sprzętu czy zaplecza, czyli lekarzy, psychologów, i serwismen-ów. Na zawody Pucharu Świata do Stanów Zjednoczonych i Kanady jechaliśmy z nartami igielitowymi, bo związek nie zdążył dostarczyć nam nart śniegowych. Staszek Bobak zmarł 10 lat temu w ciężkich warunkach, a w latach osiemdziesiątych wygrał skoki w Zakopanem i był pierwszym Polakiem na podium Pucharu Świata, zajmując 3.miejsce. Przykro, że Polski Związek Narciarski o nim zapomniał. Ja już za czasów kadry byłem trenerem w LKS Poroniec Poronin, jednak koniec mojej kariery skoczka zbiegł się z trudnymi latami transformacji w Polsce. Kluby nie miały pieniędzy musiałem więc poszukać innej pracy. Miałem zawód - byłem elektromonterem, poszedłem więc do rejonu energetycznego w Zakopanem. Tak rozpoczęła się przygoda z energetyką, ale sport nadal zajmuje ważne miejsce w moim życiu. 

W sportowej atmosferze 

W naszej firmie jest dobra atmosfera dla sportu. Siatkówka, kolarstwo, narciarstwo – to dyscypliny popularne wśród pracowników TAURON Dystrybucji i z branżowymi rozgrywkami. Grałem w siatkówkę, wygrywaliśmy nawet Mistrzostwa Polski Energetyków. Jeżdżę na rowerze, brałem udział w rajdach organizowanych w Krakowie przez Towarzystwo Krzewienia Kultury Fizycznej Energia. Lubię jeździć na nartach. W sportowych fascynacjach wspieram córkę, która też skacze, ale konno przez przeszkody. Moje zainteresowania podziela obecna partnerka, która również pracuje w TAURON Dystrybucji. Jej wielka miłość to narciarstwo zjazdowe. Zawsze lubiłem ruch, zmienność, adrenalinę i wysokość. Kariera skoczka mi to zapewniała. Praca też w jakimś stopniu mi to daje. Dlatego pogotowie energetyczne jest dla mnie idealnym zajęciem. Na razie nie wybieram się na emeryturę.  

Wysłuchała Małgorzata Wróblewska-Borek. 

Czytaj MegaMocne historie o pracownikach TAURON Dystrybucji w każdą środę w Dzienniku Zachodnim, Nowej Trybunie Opolskiej, Gazecie Wrocławskiej, Gazecie Krakowskiej oraz w Tauronecie: E-prenumerata wybranych regionalnych gazet (sharepoint.com).