Szlakiem Dolin Podkrakowskich

wrz 22 2022

 

Mam na imię Karol Piłka, pracuję w Ciepłowni TAURON w Olkuszu na stanowisku elektromontera.  Moją pasją jest turystyka piesza i rowerowa oraz fotografia. Na każdą wycieczkę zabieram ze sobą aparat, aby móc uwiecznić krajobrazy i najbardziej fascynujące przyrodniczo miejsca.  

Wędrówką pasjonuję się od lat 90-tych, to wtedy wraz z grupą znajomych wyjeżdżaliśmy w góry (Tatry, Beskidy, Pieniny, Bieszczady). Bez względu na pogodę opracowywaliśmy szlak i wędrowaliśmy po kilkanaście kilometrów, zatrzymując się na odpoczynek w różnych schroniskach górskich.    

Dla niektórych znajomych, celem tych wyjazdów było zdobywanie kolejnych szczytów, wyszukiwanie trudnych do przebycia tras. Dla innych była to radość, odpoczynek, spokój, możliwość odizolowania się od codziennych spraw i kontakt z przyrodą. Jestem zdecydowanym zwolennikiem tej drugiej opcji.   

Po latach, kiedy nasze drogi się rozeszły, ja w dalszym ciągu szukam kontaktu z naturą – odpoczynku i ukojenia. Wybrałem Dolinki Podkrakowskie. Mam do nich kilkanaście kilometrów od mojego miejsca zamieszkania. Podróżuję sam lub z żoną, a na wycieczki wybieram się zazwyczaj w środku tygodnia, aby uniknąć tłumów, które pojawiają się w weekend. O Dolinkach Podkrakowskich można opowiadać godzinami. Udało mi się odwiedzić prawie wszystkie, każda z nich jest inna i ma swój niepowtarzalny urok. Oprócz białych wapiennych skał, można zobaczyć skalne bramy, wąwozy, źródła, potoki a nawet wodospady. Bardzo lubię te mniej zatłoczone miejsca, takie jak Dolina Racławki, Szklarki czy Eliaszówki. Moim faworytem jest Dolina Prądnika i Dolina sąspowska w Ojcowskim Parku Narodowym. Szczególnie ciekawa jest ta druga, z żółtym szlakiem podążającym z Pieskowej Skały przez Sokolec-Wolę Kalinowską-Sąspów, a kończącą się w Ojcowie. Trasa tej dolinki przebiega wzdłuż potoku Sąspówka, otoczona jest łąkami oraz lasem iglastym i liściastym, który późnym październikiem eksploduje kolorami, co  na fotografiach wygląda imponująco. Można się tutaj zmęczyć w zaledwie parę minut, ale lepiej pospacerować bez większego wysiłku przez cały dzień, napajając się widokami. Wreszcie dojść do Ojcowa i odwiedzić miejsca o których piszą w prawie wszystkich podręcznikach do historii i przewodnikach turystycznych. Zwieńczeniem podróży jest obiad w postaci wędzonego ojcowskiego pstrąga. 

Lubię również zwiedzać miejsca tajemnicze, mało znane, stare kapliczki czy cmentarze. Podczas ostatniej wędrówki między miejscowościami Gołaczewy i Cieplice, w środku gęstego michałowskiego lasu, natrafiłem na betonowy krzyż. Chciałem dowiedzieć się o nim czegoś więcej od miejscowej ludności, ale żaden z mieszkańców nic o nim nie wiedział. Dopiero pewien leśnik opowiedział mi zasłyszaną, historię. Dowiedziałem się, że krzyż ufundował w 1972 roku leśnik i geograf Piotr Szybalski, który w czasie wojny pełnił funkcję gajowego w Leśnictwie Poręba i postawił krzyż w intencji i wdzięczności za to, że ją przeżył.     

Karol Piłka

Czytaj MegaMocne historie o pracownikach TAURONA w każdą środę w Dzienniku Zachodnim, Nowej Trybunie Opolskiej, Gazecie Wrocławskiej, Gazecie Krakowskiej oraz w Tauronecie: E-prenumerata wybranych regionalnych gazet (sharepoint.com).