RecenzujeMY #5 - Jak powstała bomba atomowa (Richard Rhodes)

lis 29 2021

Saga o fizyce, polityce i psychologii, która wciąga niczym kryminał – taki podtytuł nosi pozycja autorstwa Richarda Rhodes’a, którą omówimy dziś w ramach cyklu „RecenzujeMY”. Zapraszamy do lektury!

To było nie do uniknięcia, aż nazbyt oczywiste. Po recenzji trzech książek o bezpośrednich uczestnikach projektu Manhattan musiał w końcu przyjść czas na recenzję książki o projekcie Manhattan, której wydanie akurat zostało wznowione w tym roku.

889338-352x500Tytuł książki, szczególnie w dzisiejszych czasach na pewno budzi kontrowersje. Pierwsze skojarzenia związane z bronią jądrową to ból, cierpienie i strach. Wszyscy mamy przed oczami zdjęcia z Hiroszimy i Nagasaki – dwóch japońskich miast, które poznały potęgę tego wynalazku. Dlatego niektórzy chcieliby unikać tego tematu. Jednak broń jądrowa odegrała i nadal odgrywa ogromną rolę w historii świata. Nawet Ci, którym się to nie podoba muszą przyznać, że bomba atomowa należy do jednych z największych wynalazków ludzkości. Tego tematu nie należy unikać, ale go zrozumieć, aby mieć swoją opinię.

Geneza idei

Swego czasu w dawnej Francji „powstał” (tak naprawdę został udoskonalony) wynalazek zwany gilotyną. Wiele lat później w tajnym ośrodku w Los Alamos, zebrano największe umysły ówczesnego świata, aby skonstruować inny wynalazek, który miał zakończyć II wojnę światową, a w dłuższej perspektywie, zrewolucjonizować prowadzenie wojen. Okazało się później, że stał się czymś dużo więcej i zmienił na zawsze losy świata.

Wydawałoby się, że tytuł książki mówi wszystko i wiadomo czego się można po niej spodziewać. Nic bardziej błędnego. Oczywiście jest o bombie, a nawet bombach, o tym jak je tworzono, ale także o ludziach, którzy je tworzyli, o ich życiu i życiu ich rodzin, którym przyszło funkcjonować w takim, a nie innym czasie. Wszystko to opowiedziane z dziennikarską pasją.

Początek drogi do piekła

Zainicjowania projektu Manhattan nie można rozważać w oderwaniu od kontekstu. Trzeba zrozumieć ówczesne czasy, groźbę skonstruowania tej broni przez III Rzeszę, ogromne zmęczenie trwającą wiele lat wojną i pragnienie jej zakończenia za wszelką cenę. Autor wspaniale rysuje obraz ówczesnej sytuacji geopolitycznej. Opisuje przemyślenia i dylematy zarówno bezpośrednich twórców broni, jak i kluczowych polityków podejmujących ostateczne decyzje. Rewelacyjnie przedstawia argumenty za i przeciw różnych stron, od skrajnie pacyfistycznych do tych, którzy chcieliby pójść dużo dalej niż tylko koniec II wojny światowej.

Osiągniecie celu i jego konsekwencje

Z książki dowiemy się jak narodziła się idea skonstruowania tej broni. Jakie odkrycia naukowe krok po kroku zbliżały nas do tego nieuchronnego celu. Celu, który jak przewidywano miał się stać pragnieniem wielu ówczesnych i przyszłych „władców”. Nawet dzisiaj jest on obiektem pożądania i niektórzy pozorując inne intencje, w ukryciu do niego dążą. Autor przedstawia też wiele szczegółów technicznych, jednak w taki sposób, że laik nie ma trudności w ich zrozumieniu. Mało osób o tym wie, ale często uważa się, że to właśnie projekt Manhattan zapoczątkował nowoczesne zarządzanie projektami. Wymagał współpracy wielu osób i instytucji. Ilość problemów, które trzeba było rozwiązać i sposoby, w jaki sobie z nimi radzono, budzi ogromny podziw dla tych wielkich umysłów i dla człowieka jako rozumnej istoty. Wielokrotnie błądzono wchodząc w ślepe uliczki. Z początku nie zauważano z pozoru oczywistych rzeczy, ale ostatecznie cel został w pełni osiągnięty. A jego rezultaty, które obserwujemy do dzisiaj przekroczyły wszelkie oczekiwania. Jak to jest pracować nad projektem i mieć świadomość co się stanie gdy się go ukończy? Brak możliwości odczuwania radości z sukcesu, który dla innych będzie katastrofą. A wszystko to ujęte w słowach cywilnego szefa projektu, Roberta Oppenheimera, który po udanej próbnej eksplozji (kryptonim Trinity) 16 lipca 1945 roku zacytował fragment świętej hinduskiej księgi – Bhagawadgita: „Jasność tysiąca słońc, rozbłysłych na niebie, oddaje moc Jego potęgi. Teraz stałem się Śmiercią, niszczycielem światów.” Po Hiroszimie i Nagasaki wielu naukowców miało żal do władz: „Nie chodzi o to, że zbudowaliśmy bombę, ale że jej użyliśmy”.

Niezwykła książka, którą warto przeczytać

Czytając tę wspaniałą pozycję doskonale rozumiem Nagrodę Pulitzera, National Book Award i wiele innych. W pełni na nie zasługuje ta mistrzowska opowieść o jednym z najważniejszych przedsięwzięć ludzkości i jego konsekwencjach, które odczuwamy, aż do dzisiaj i które z pewnością jeszcze długo będą nam towarzyszyły. Wpłynęły one na nasze życie, przeniknęły do kultury masowej i w jakimś stopniu ukształtowały nasz sposób myślenia.

Oczywiście, jest to książka na dużo więcej niż jeden wieczór. Warta przeczytania, a jej wielka objętość to tylko zaleta i większa ilość wspaniałych informacji. Jest jak dobry kryminał, niesamowicie wciągający. A fakt, że wszyscy znamy zakończenie, w najmniejszym stopniu nie zniechęca nas do lektury. Tego tematu nie da się unikać, a książka nie jest reklamą i poparciem dla broni jądrowej. Jest to część nowożytnej historii ludzkości, której nie wymażemy. Każdy powinien zaznajomić się z tym tematem, aby mieć swoje przemyślenia i zdanie w tej kwestii.

Zachęcam wszystkich zainteresowanych do lektury tej „wspaniałej dziennikarskiej roboty”!